Ślub w Ziołowym Zakątku

Kiedy jesteś fanem zdrowego odżywiania, masz hopla na punkcie tych wszystkich bio i eko produktów, przy półce sklepowej spędzasz więcej niż chwilę, bo uważnie musisz przeczytać skład danego produktu, wieczorami popijasz różaną herbatkę i czystka z darów natury, a do tego jesteś fotografem ślubnym i czeka na ciebie do zrobienia ślub w Ziołowym Zakątku, to piękniej już być nie może. 
Nieważne jest to, że to dziewicze Podlasie. Że tam z drogami krucho, że chociaż to ciągle Polska, to jednak jest to dla nas wyprawa na 3 dni. Na taki ślub i w takie miejsce to my jesteśmy chętni. Zawsze!

Ślub w Ziołowym Zakątku

Przyjeżdżamy i widzimy inny Świat. Sielskie życie toczy się tutaj swoim powolnym tempem. Kogut dumnie idzie środkiem drogi, gąski czyszczą swoje piórka, miejsce tchnie spokojem. 
Pośrodku tego wszystkiego znajduje się obszerna baza noclegowa. Przespać się można w zabytkowych, wiejskich domkach z połowy XIX wieku. Zostały one tam przeniesione z różnych części województwa podlaskiego. 
W otoczeniu ogrodu różanego stoi piękny, drewniany, zabytkowy kościółek, który Dagna i Kamil wybrali na swoje miejsce ślubu. Jest to najpiękniejszy kościół jaki do tej pory widzieliśmy. Skromny, bez kruszców, złota i marmuru. Sympatyczny ksiądz wita nas uśmiechem i tworzy dobrą atmosferę, tak potrzebną fotografowi podczas pracy. Taki ślub w Ziołowym Zakątku to marzenie. 

Powolne przygotowania do ślubu

Przygotowania ślubne w otoczeniu natury i przyjaciół to najlepsza opcja. Powolne, bez spiny, za to ze spinkami do włosów z motywem ulubionej stokrotki. A propos stokrotki, to wspomnę jeszcze, że jestem oczarowana kwiatami. Piszę w swoim imieniu, bo dla Wojtka nie ma to większego znaczenia czy w korsarzu i przypince jest stokrotka czy inna niezapominajka. No tak już ma. Ale według mnie, ten minimal wyszedł uroczo. Nie bez kozery Tyci Flora ma w swojej nazwie słowo tyci, bo te malutkie ozdoby są niezwykle zgrabne i w dobrym guście. 
Po przygotowaniach, kiedy Dagna i Kamil w końcu się spotkali i wycałowali, udaliśmy się wszyscy do kościółka. Droga była krótka, wiodła pomiędzy stawami. Oni szli przed siebie, a ja szłam tyłem fotografując i spoglądając pod nogi, aby się nie przewrócić i nie wpaść do wody. 

Drewniany Kościół idealny na ślub

Kościół, o nim już nadmieniłam na początku. Był cudowny. Pięknie pachniał. Wokół ołtarza były okna, które rozjaśniały twarze pary młodej. Wszędzie drewno, najpiękniejszy materiał nie osnuty żadnymi białymi pokrowcami. Warunki do zdjęć idealne. 

Polonez jako pierwszy taniec na weselu

Co najlepsze było jednak jeszcze przed nami. Para zaskoczyła wszystkich swoim pierwszym tańcem. A raczej był to pierwszy taniec wszystkich gości. Polonez, dumnie prowadzony przez Dagnę, Kamila i ich świadków tak naprawdę był wydarzeniem integracyjnym, a dla nas świetną okazją do zrobienia wszystkim gościom zdjęcia w urokliwym otoczeniu Ziołowego Zakątka. 

Sesja ślubna w Ziołowym Zakątku

Po pierwszym tańcu pognaliśmy na sesję. Słonce powoli chowało się za horyzont, mieliśmy dosłownie chwilę na zrobienie zdjęć. W takim miejscu na sesji można spędzić 3 godziny i jeszcze byłoby nam mało. A my mieliśmy raptem 30 minut. Do tego Dagna zabrała nas nad urocze oczko wodne, od którego nie mogliśmy się oderwać, a przecież wokół były jeszcze inne, piękne miejsca do zrobienia zdjęć. 

Zupa pokrzywowa

Po sesji było już z górki. Wesele, zabawa, jedzenie, bardzo dobre jedzenie (szczególnie zupa pokrzywowa 🙂 ), rozmowy, zdjęcia pozowane i reportażowe. Do zdjęć załapał się nawet Wojtek, bo kiedy proponowane są nam pyszne domowe nalewki, to własnie on jest reprezentantem całej naszej dwójki. Ciepła i przyjacielska atmosfera bardzo sprzyjała robieniu zdjęć. Szkoda nam było stamtąd wychodzić, a szczególnie szkoda wracać na drugi dzień do domu.
Ziołowy Zakątku – jeszcze kiedyś do Ciebie wrócimy!
Dagno i Kamilu mieliście cudowny ślub, cieszymy się, że mogliśmy być jego częścią!

Add comment